Taren
Gość
|
Wysłany: Czw 11:56, 16 Lut 2012 Temat postu: Taren |
|
|
Zatrzymał się na chwilę, by przysiąść przy konarze zwalonego tuż przy drodze drzewa. Chciał odpocząć. Słońce powoli ustępowało miejsca nocy. Ostatnie promyki, na które spoglądał, ogrzewały jego twarz, niczym żar rozgrzanego do czerwoności, letniego nieba.
Zdjął plecak obszyty grubą skórą, który dźwigał dwa jego miecze oraz bukłaki z wodą i krasnoludzkim bimbrem. Ten ostatni, nie dość, że dodawał odwagi poprawiając przy tym humor, to wyśmienicie nadawał się do czyszczenia ostrzy.
Resztkami wody obmył twarz wylewając wszystko na siebie.
Z plecaka wyciągnął pergamin. Rozwinął go z malującym się uśmiechem triumfu. Był to elegancko zdobiony dokument, świadczący o ukończeniu akademii, szkolenia i przygotowania do następnej profesji Gladiatora o imieniu Taren. Oparł się plecami o drzewo i zamykając oczy wspomniał swoje zmagania, radość i przyjacielskie burdy w pobliskich karczmach. Przez chwilę trwał tak bez ruchu, czując ociekające krople z twarzy.
Taki był dotąd jego sposób na życie. Brać garściami i drwić ze śmierci, niczym wyzywając ją na próbę każdego dnia, nie uginając się przed niczym i nikim.
Lecz w chwilach takie jak te, kiedy wracał do rodzinnego miasta, miał świadomość, że najcenniejszy skarb czeka na niego właśnie tam. Ten skarb, Kalea - jego córka, powodował u niego uczucie strachu i respektu przed śmiercią oraz pewnego rodzaju ironii życia.
Nie cierpiał tego rozdarcia. Bo tylko Kalea pozostała jedynym sensem … i przypomnieniem o szacunku do życia, które nie raz pokazywało mu jakie jest kruche i ulotne. Zaprzysiągł sobie ją chronić, … chronić miłością, która była jednak ponad wszystko.
Odłożył pióro, by przełożyć kolejną kartę już dość grubej księgi z logiem Lineage 2. Pierwsze wpisy pamiętają jeszcze początki świata Antycznego Legionu. Dawne to czasy i lat kilka już upłynęło. Ostatnia nota informuje o spotkaniu przemiłej elfki o imieniu Ila i dość sympatycznego (jak na pierwsze wrażenie) Crahora.
Spogląda jeszcze raz na karty klanu o metalicznym wydźwięku "Anima Damnata", by upewnić się, czy podał wszystko czego oni od kandydatów wymagają.
Odhaczył kilka pozycji w tym szczególnie zakreślając zgodę na aktualne warunki przebywania w klanie.
- "Czy lubisz klanowe wyprawy?" - przeczytał z uśmiechem - "Taa, ja na to liczę!"
Chciałby odwiedzić świat Allserona, lecz obowiązki i praca czekają. W tym wieku pewna odpowiedzialność zobowiązuje. Przyjdzie na to czas wieczorem.
Zakleił kopertę i wysłał czym prędzej ...
|
|